Negroni. Nie chcielibyście zobaczyć włoskiego mafioso popijającego ten wspaniały, włoski napój bogów. Dlaczego? Ponieważ prawdopodobnie zapowiadałoby to śmierć.
Historia Negroni
W kultowej serii trzech filmów o włoskiej mafii, stworzonych przez Francisa Forda Coppolę, pomarańcze pojawiają się w różnej postaci dokładnie dwadzieścia dwa razy. Innym często przewijającym się w „Ojcu Chrzestnym” motywem jest oczywiście śmierć, a najciekawsze jest to, że te dwa wątki bardzo często występują razem – pomarańcze i śmierć.
Wielbiciele słynnej trylogii dokładnie to przeanalizowali i doszli do wniosku, że tak naprawdę, to pomarańcze w większości przypadków zapowiadają sceny, w których ktoś umrze. Przypadek? Sam reżyser twierdził, że nie miał z tym nic wspólnego.
Okazało się, że jednak niezupełnie było to zrządzenie przypadku, bowiem ekipa filmowa celowo posługiwała się pomarańczami, aby wprowadzić trochę kolorowego kontrast do scen, które w przeciwnym przypadku byłyby bardzo ponure. Ot takie proste wytłumaczenie.
Nie pozostaje nam nic innego jak zaprosić Was na drinka – dzisiaj podajemy negroni, które swoją drogą po raz pierwszy zostało podane hrabiemu Negroniemu we Florencji w 1919 roku, czyli dokładnie wtedy, kiedy Europa opanowana była przez pandemię grypy hiszpanki.
Na zdrowie!
Czego potrzeba (1 porcja)?
- 30 ml Campari
- 30 ml ginu
- 30 ml słodkiego, czerwonego wermutu
- Plaster pomarańczy
- Lód
Przepis na Negroni
- Szklankę wypełniamy lodem do 3/4 wysokości
- Dolewamy wszystkie składniki i mieszamy
- Plaster pomarańczy przekrajamy na dwie połówki i wrzucamy do środka albo przystrajamy nimi szklankę
- Pijemy bez opamiętania