Może ciężko w to uwierzyć, ale w Polsce, pod nazwą Anchois, ciągle można kupić sardynki, bądź szprotki. Żeby było śmieszniej otwierając puszkę sardynek, można znaleźć śledzie i taka praktyka producentów jest zgodna z rozporządzeniem UE… Ale dziś mówimy nie o szprotach, ani sardynkach. Dziś piszemy o sardeli – czyli rybie, z której powstaje ukochane przez świat oryginalne Anchois.
Czym jest Anchois?
Anchois, ang. Anchovis, czy wł. Acciughe powstaje w wyniku zamarynowania w soli Sardeli. Sardele to małe rybki o strzelistej budowie, przypominające wyglądem Sardynki. Dla wielu to to jedno i to samo. Dla wielu producentów i restauratorów – o zgrozo – niestety też.
Jeszcze w latach 70tych oryginalne Anchois (tak jak pomarańcze, czy mandarynki) „rzucano” do sklepów jedynie w okresie przedświątecznym i – pośród smakoszy – stanowiło często prezent pod choinkę.
Dziś, łatwo dostępne fileciki Anchois są składnikiem (a właściwie przyprawą!) wielu znanych i lubianych potraw począwszy od klasycznego tatara po sałatkę cezar. Uświetniają smak pizzy, doskonale komponuje się z chlebem, jajkami, awokado, makaronem… długo by wymieniać.
A żeby nie kupić kota w worku, czy szprota w puszce od Anchois – polecamy czytać etykiety:) Bo o ile UE zezwala na nazywanie sardeli sardynką – o tyle nakazuje informować szczegółowo o zawartości konserw. Choćby w łacinie. I tak sardele, z których powstaje nasze ulubione Anchois, w łacinie nazywają się: Engraulis encrasicolus:)